środa, 4 maja 2016

Ulec czy nie ulec, oto jest pytanie

Odpoczęłam sobie, naprawdę sobie odpoczęłam. Od Herbatki, znaczy się. Może nie do końca, bo majówkę spędzałam niemalże w pełnym redakcyjnym gronie, ale dzięki bogu portal nie był głównym tematem rozmów.
A potrzebowałam nabrać dystansu.Przede wszystkim dlatego, że bardzo nie podobają mi się zmiany, które wymuszają na mnie użytkownicy. 
"Herbatka u Heleny" jest efektem kilkuletnich obserwacji i przemyśleń. Funkcjonując na innych portalach z bardzo bliska przyglądałam się, co na nich szwankuje i w jaki sposób można to zmienić. Moim zdaniem sam system herbatkowy jest świetny. Niestety, jest uzależniony od użytkowników i oparty na ich dobrej woli i chęci współtworzenia portalu. No właśnie...
Internetowe środowisko "pisarskie" jest dosyć specyficzne. Składa się w jakichś pięciu procentach z osób czytających i w dziewięćdziesięciu pięciu z piszących. Pół biedy, jeśli chociaż połowa z tych piszących czyta. Ale niestety nie ma tak dobrze. Większość użytkowników Herbatki i innych tego typu portali to osoby piszące, których jedyna aktywność polega na wrzucaniu tekstów gdzie popadnie i czekaniu lub nie, na odzew. Ważne, że się napisało i jest się twórcą. Dać coś od siebie? A po co?
Herbatka skonstruowana jest tak, żeby wyeliminować najgorszy możliwy scenariusz, czyli brak komentarzy. Reklamujemy i odróżniamy się tym, że u nas KAŻDY dostaje co najmniej pięć komentarzy. Nie musi być w żadnym Towarzystwie Wzajemnej Adoracji, nie musi pokazywać cycków, nie musi być portalową sławą. Po prostu wrzuca tekst do recenzowni i po krótszym lub dłuższym czasie tekst jest przez recenzentów przemielony. A przynajmniej tak było do zeszłego tygodnia.
W związku z tym, że liczba czytających w internecie jest znikoma i nawet na Herbatce panuje ostry deficyt w temacie ludzi pisząco-czytających, kolejka w recenzowni zaczęła się niemiłosiernie wydłużać. Więc zażądano wrzucania tekstów bez kolejki (bo że nasza recenzownia jest głupia to słyszę regularnie od osób, które "wiedzą lepiej" jak prowadzić portal, bo są na nim zarejestrowani już ponad kilka miesięcy). Że wrzucanie poza kolejką łączy się automatycznie z brakiem recenzji to rzecz oczywista.
No i tu stajemy w punkcie genezy, którą obecni malkontenci uparcie negują. Bo komentarze nierecenzenckie to na Herbatce prawdziwe wydarzenie. Choć podobno to wina tego, że użytkownicy nie komentują, bo komentarze recenzenckie ich onieśmielają. Mhm... Bo komentują ciągle te same osoby i nowi nie chcą się mieszać... Mhm...W dziale bez recenzji poczują się swobodniej i ruszy lawina komentarzy... Mhm...
No i stoi sobie od tygodnia dział do którego nie ma kolejki i nie ma oczekiwania. Komentarzy też nie ma. A po tym samym czasie w recenzowni już byłoby ich pięć... Ale grunt, że tekst jest na stronie i pewnie zaraz jakiś błąkający się po sieci wielki wydawca go dostrzeże i zaproponuje fortunę za możliwość publikacji. Oczywiście w twardej oprawie i w milionowym nakładzie.
Gorący apel: znajdziecie się w jakimś nowym internetowym miejscu, nowej społeczności i coś Wam nie pasuje, coś się nie podoba, zanim zaczniecie się domagać rewolucji - poczekajcie. Rok, dwa... Bo zazwyczaj nawet, jak coś się wydaje bez sensu, to albo jest najlepszym możliwym rozwiązaniem, albo ma sens, którego nie potraficie dostrzec, bo za mało siedzicie w temacie. Gdybym urywała głowę każdemu nowemu, który po dwóch dniach na portalu przychodzi do mnie ze świetnymi radami i ostrzeżeniami (bo nie raz już słyszałam, że jak czegoś tam nie zastosuję, to portal padnie), to miałabym już ładnie udekorowany cały płot wokół ogrodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz