czwartek, 14 lipca 2016

Keep calm

Czasem się po prostu nie da. Choćbym nie wiem jak wychodziła z siebie.
Jutro są dwa bardzo ważne wydarzenia: czwarte urodziny Herbatki i przeprowadzka. Próbowałam ogarnąć wszystko, co się z tym łączy na raz. Efekt jest taki, że nie jestem przygotowana ani na urodziny, ani do przeprowadzki.
Co roku przygotowuję nowy zestaw gadżetów. Na nagrody i na prezenty dla najaktywniejszych użytkowników. Niektórzy mają już spory zestaw takich bibelocików.


W tym roku, patrząc realistycznie na zasoby czasowe, postanowiłam zrobić choćby zakładki. I zrobiłam. I nawet byłyby na czas, gdyby nie ciążyło nad nimi jakieś fatum. Możliwe, że to kwestia pośpiechu, ale projekt, przygotowany według standardowych zasad (co roku zamawiam w tej samej drukarni), popisywał się co rusz nowymi wadami. I kiedy już myślałam, że wszystko jest ok i że zdążę w ostatniej chwili, wychodziły nowe zastrzeżenia. Wykonawca z anielską cierpliwością podpowiadał mi co i jak poprawić, żeby wyszło na moje, ale... czas się skończył. Wczoraj, kiedy projekt spłatał mi kolejnego figla i okazało się, że praktycznie muszę go zrobić od nowa, wiedziałam już, że i tak drukarnia nie zdąży z nim na imprezę urodzinową. I takim sposobem, z wielkim żalem i bólem serca, chwilowo odpuściłam. Do tematu zakładek wrócę dopiero po przeprowadzce, po urodzinach, po kolejnym Reki Dzieła Feście... Nie wiem, kiedy...
Na same urodziny na portalu też nie jestem jakoś specjalnie przygotowana. Urządziłam jeden prowizoryczny konkurs, który prawdopodobnie okaże się kompletną klapą, jak kilka poprzednich. Jesteśmy w połowie miesiąca, zgłoszeń zero, zainteresowania brak... Ale to w jakiś sposób uspokaja moje sumienie w kwestii braku nowych gadżetów. I tak nie byłoby komu ich wręczać.
Trzecia sprawa, z którą nie zdążyłam, to oczywiście lipcowa Herbasencja. Udało mi się skończyć poezję i to by było na tyle. Nie ma prozy, nie ma szaty graficznej. A po przeprowadzce nie będzie internetu, więc nie wiem, jak to przeskoczyć.
Za to w następny weekend będzie impreza urodzinowa. Już w nowej siedzibie. Towarzystwo zostało ostrzeżone, że czekają ich spartańskie warunki. Na szczęście kochane dziewczyny zajęły się ogarnięciem wszystkiego i ten problem mam z głowy. Nastawiam się optymistycznie. W zeszłym roku nie udało się zorganizować obchodów, więc aktywność towarzystwa w tym roku nieśmiało sugeruje, że stan portalu nie jest aż tak kiepski. 
Ale dzisiaj rzucam wszystko i zajmuję się już tylko i wyłącznie pakowaniem. W naszym własnym domu nie będę już musiała kompresować czterech pomieszczeń w jednym. Będę miała osobny pokój na pracownię - moje wielkie marzenie od dawna. Jeśli to wpłynie na moją pracę tak bardzo, jak mi się wydaje, to będzie szał!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz