środa, 6 lipca 2016

Działo się...

Oj działo... Czerwiec był morderczy, ale w sposób, który dosyć lubię. Być może na koniec miesiąca byłam totalnie wymemłana, ale za to z lekkim wrażeniem, że to, co robię, może mieć sens. 
Właściwie cały czerwiec podporządkowany był jednemu wydarzeniu: Ręki Dzieła Fest pod Chmurką. Jest to kiermasz wytworów rękodzielniczych, odbywający się w trzy wakacyjne weekendy na wrocławskim Rynku. Impreza, którą absolutnie uwielbiam.
To już mój drugi udział. W zeszłym roku sprzedaliśmy sporo kubeczków, ale w tym wystawiałam się jedynie z biżuterią, z powodu wątpliwości co do rękodzielniczego charakteru druku sublimacyjnego. Nie pożałowałam.

Pogoda była w kratkę. Nie było dnia, żebyśmy nie zmokli, ale humory i tak dopisywały. A w momentach słonecznych przebłysków dopisywali i odwiedzający. Parę herbatkowych wytworów znalazło nowych właścicieli.
Przed RDF-em zmobilizowałam się i uzupełniłam kolekcję o coś, do czego zbierałam się już od dawna, a mianowicie o dwa rodzaje kamei. Podklejane i malowane. I to był strzał w dziesiątkę, bo kamee, w postaci naszyjników i kolczyków, miały naprawdę spore wzięcie.

Teraz żyję już kolejnym RDF-em, w ostatni weekend lipca. To będzie prawdziwe wyzwanie, bo ten miesiąc mamy pełen wrażeń. Między innymi przeprowadzkę i czwarte urodziny portalu Herbatka u Heleny. Przede mną kolejna próba zrealizowania kilku pomysłów, z którymi nie zdążyłam w czerwcu, po równo odnośnie biżuterii, ale i samego stoiska. Mam już zapas drutu z pamięcią, czekam na dostawę kaboszonów i jadeitu i... wspaniale się tą robotą bawię!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz